wtorek, 25 sierpnia 2015

Nowy Początek - rozdział 4

 Schodząc na dół,zahaczyłam o dywanik,przyczepiony do schodów. Momentalnie, potoczyłam się jak pijak po schodach.  Rozumiem,jakby te schody były proste,ale nie,musiały być kręcone! Będąc już (na szczęście) na samym dole,usiłowałam wyostrzyć obraz,który miałam przed oczami. Reszta domowników,siedzących przy stole,zbiegła się szybciej,niż ja,kiedy widzę pająka w łazience.  Spojrzałam w górę,a nade mną cztery ruszające się to w prawo,to w lewo głowy. Ruszali ustami prawdopodobnie coś mówiąc,nie rozumiałam nic,szumiało mi w uszach. 
 Pomogli mi wstać i dojść do jadalni. Tata podał mi soku,mama machała mi dłońmi przed oczami coś pokazując. Odwracałam uwagę Chris'a by nie płakał,a w międzyczasie mama smarowała żelem moje otarcia po upadku. Rene wraz z tatą,podgrzewali moją niedoszłą kolację.
 -Ty to masz szczęście do wypadków,chyba najwięcej z naszej piątki!- ze śmiechem powiedziała moja siostra.
 -Ciekawe po kim...hmm?- ruszając brwiami,wskazałam mamę.
 -Że niby ja,tak? Jasne,jasne,a teraz jedz,bo znowu wystygnie- z uśmiechem wskazała palcem na talerz -A właśnie...miałaś mi powiedzieć co się stało,że zderzyłaś się z drzewem- dokończyła myśl.
 Osiem par oczu wpatrzonych w moją siedzącą postać i tata,któremu upadł ze zdziwienia widelec na talerz.
 Salwa śmiechu zalała całą jadalnie,nie rozumiałam z czego mają taki ubaw. Śmiech stał się jeszcze głośniejszy,gdy spojrzeli na moją zdziwioną minę.
 -No co?! Nigdy nie zderzyliście się z drzewem?- powiedziałam obrażona.
 -Nie?? Wiedząc,że drzewa zazwyczaj rosną do góry i są wysokie,no chyba,że dla Ciebie kochanie wyrastają specjalnie na Twojej wysokości,tak żebyś mogła zaorać nimi twarzą- podkreślił,dusząc się ze śmiechu mój tato.
 -Ben,przestań- tłumiąc śmiech,szturchnęła tatę mama.
 -Skończyłam,czy mogę już iść?!- powiedziałam surowo mierząc ich wszystkich wzrokiem.
 -Jasne słonko,nie złość się- parsknęła.
Wstałam wzięłam swój talerz i włożyłam do zmywarki,podchodząc raz jeszcze do stołu zasunęłam krzesło i chwyciłam za szklankę soku. Pognałam prosto do pokoju,tym razem patrząc pod nogi.


 Zrobiłam łyk i położyłam szklankę na szafkę nocną. Wyjęłam piżamę,telefon położyłam obok niej i wykonywałam wieczorne ćwiczenia. Tak się w nie wczułam,że nie zwróciłam uwagi na późną porę,to za dodatkowe ćwiczenie obrałam sobie...śpiew,tak śpiew i jakież było moje zdziwienie,gdy do pokoju wpadli mi rodzice z zapytaniem 'dlaczego się wydzieram po nocy oraz,że obudzę rodzeństwo,które śpi tuż obok...ble,ble,ble'. Nie miałam ochoty tego wysłuchiwać,więc spojrzałam na nich miną biednej świnki morskiej i tak jak się spodziewałam,pojawił się banan na ich twarzy.
 Ucałowali mnie w czoło i wyszli. Podniosłam się z podłogi i poszłam do łazienki. Długo tam nie siedziałam,zapomniałam o piżamie,telefonie i soku. Żeby już nie myśleć,włączyłam album Adele,a konkretnie utwór Hometown Glory.


 Gdy zimna woda zaczęła spływać po moich plecach,poczułam odprężenie,takie gwałtowne,jakby ktoś naraz zdjął mi dodatkowe 25kg. Owinęłam się w ręcznik,spięłam włosy w kok i zabrałam się do mycia zębów. Dzisiaj zrobiłam sobie dzień SPA i nałożyłam maseczkę na twarz. Wchodząc do pokoju i wyglądając jak mokry debil,stanęłam na samym jego środku i przyglądałam mu się. Schyliłam się,pozbierałam brudy i zaniosłam je do kosza na pranie.  Wzięłam telefon do ręki,włączyłam Madonnę i ściszyłam minimalnie. Założyłam kapcie i krzątając się po pokoju,chciałam go uporządkować. Zamknęłam szafę,przygotowałam łóżko do spania,zsunęłam rolety,schowałam ubrania do komody,podlałam kwiatki w pokoju,wypakowałam książki z plecaka i tak kończąc ruszyłam poskromić łazienkę.  Najpierw pozbierałam zużyte waciki z podłogi,a potem chciałam wytrzeć mokre kafelki,ale sięgając po ścierkę pośliznęłam się i upadłam twardo na tyłek. Rozbawiła mnie moja niezdarność,po raz kolejny. Uporając się z nią położyłam dywaniki,umyłam lustro,schowałam kosmetyki do koszyczków. Po jakimś kwadransie,zmyłam maseczkę z twarzy i przebrałam się w wygodną piżamkę. Wywiesiłam ręcznik do wysuszenia i dopiłam resztkę soku.  Zostało mi już tylko zgaszenie światła i ustawienie przyjemnej i spokojnej dla ucha playlisty. Wsunęłam się pod kołdrę i zamknęłam oczy.


 -a.
______________________________________
Oto rozdział 4 ;))) miłego wieczorku <3
I tak dla jasności Irene jest to pełne imię,a Rene to zdrobnienie. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

To jakby cząstka mnie,jakby marzenia,jakby pamiętnik...