-Okej- jak powiedziałam, tak zrobił.
-Maleńka, jak ty się tu znalazłaś- prawie zapiszczałam ze zdziwienia, widząc drepczącą w moim kierunku świnkę. Podeszłam do niej, wzięłam ją na ręce i ucałowałam w małą główkę.
-Zaraz wracam, idę tylko ją zanieść- uniosłam do góry świnkę i pokazałam mu.
-Chcesz coś... a zresztą wiesz co gdzie jest, więc bierz- rzuciłam, znikając z pola jego widzenia.
OCZAMI TAY'A
Podchodząc do szafki, sięgnąłem po dwa kubki. Otworzyłem boczną szafkę i wziąłem pianki i długie wykałaczki. Położyłem to na stole w salonie i poszedłem zrobić nam czekoladę.
Do gotującej się w garnku śmietany i mleka dodałem czekoladę gorzką i mleczną. Czekając, aż zgęstnieje dodałem szczyptę chili do smaku. Przelałem do przygotowanych naczyń i ozdobiłem wiórkami białej czekolady. -Jasna cholerka, zapomniałbym- smażone pianki są o wiele lepsze niż zwykłe. Z powrotem zaniosłem je do kuchni i musiałem je podpiec na ogniu.
-Jasny gwint! Co tak nieziemsko pachnie?- zapytała szczęśliwa jak dziecko. -Czyżby pianki i czekolada? Jejku pamiętałeś- zbiegła ze schodów i wleciała we mnie prawie nas wywracając.
-Hej mała! Uważaj!- ścisnęła mnie mocno.
-Ej, mówiłam ci coś- szturchnęła mnie w prawy bark z grymasem na twarzy.
-No dobra słodziaku, buzi za przygotowanie- rzuciłem na odwal.
-Dobra- powiedziała i cmoknęła mnie w polika. To był najsłodszy całus w tym świecie.
-Bierz kubki, siadaj na sofie i włączaj jakiś film. Tylko to dokończę- powiedziałem. Wzięła i poszła.
-Zgadnij co wybrałam?- wyszczerzyła rząd białych zębów w moim kierunku. Pokręciłem głową w zaprzeczeniu.
-No dalej zgaduj, nasze ulubione- wpatrywała się we mnie tymi zielonymi oczami, jakby chciała zrobić dziurę w mojej głowie.
-Ted?- zapytałem.
-Iii..ciągnęła dalej- oczy jej się błyszczały z zachwytu.
-Kac Vegas?- zapytałem.
-Tak! No jasne, że tak!- powiedziała uradowana.
-Idziesz już? Zaczyna się- wołała, pośpieszając mnie.
-No, idę- odpowiedziałem.
Usiadłem obok niej, kładąc sobie na kolanach talerz. Przełożyłem ramię, tak by mogła się oprzeć. Wzięła czekoladę i wtuliła się jak miś.
-Zapomniałabym...muszę zamówić jedzenie, dla nich-
-Mianowicie? Pizza?- spytałem trochę już głodny.
-Nie- uśmiechnęła się -Chińszczyznę, a co?- parsknąłem głośno na jej odpowiedź.
-Chcesz jeść patykami ryż? No weź..- spojrzała na mnie jak na idiotę.
-Ty się weź człowieku- odpowiedziała i oparła głowę na moim ramieniu -To idź zadzwoń- zatkało mnie ze zdziwienia -Rusz się- popędzała mnie.
-No dobraa, już. A tak w ogóle jestem strasznie głody. Na co masz ochotę, tylko konkret- odzywa się głos po drugiej stronie, przedstawiając nazwę lokalu i pytając co zamawiam.
-No więc...cztery razy ryż w pudełku- mężczyzna po drugiej stronie najpierw się nie odzywał,a potem co kilka sekund łapał duży oddech. Prawdopodobnie hamując śmiech, by nie urazić klienta, tym razem mnie.
Wyraz mojej twarzy musiał pokazywać duży facepalm, bo Alex co chwila marszczyła brwi.
-No dobra do tego jeszcze dwie, mega wielkie pizze z serem po brzegach pepperoni i hawajska na cienkim cieście oraz duże frytki. Tak to wszystko- powiedziałem na jednym odechu zażenowany całą tą sytuacją.
Do gotującej się w garnku śmietany i mleka dodałem czekoladę gorzką i mleczną. Czekając, aż zgęstnieje dodałem szczyptę chili do smaku. Przelałem do przygotowanych naczyń i ozdobiłem wiórkami białej czekolady. -Jasna cholerka, zapomniałbym- smażone pianki są o wiele lepsze niż zwykłe. Z powrotem zaniosłem je do kuchni i musiałem je podpiec na ogniu.
-Jasny gwint! Co tak nieziemsko pachnie?- zapytała szczęśliwa jak dziecko. -Czyżby pianki i czekolada? Jejku pamiętałeś- zbiegła ze schodów i wleciała we mnie prawie nas wywracając.
-Hej mała! Uważaj!- ścisnęła mnie mocno.
-Ej, mówiłam ci coś- szturchnęła mnie w prawy bark z grymasem na twarzy.
-No dobra słodziaku, buzi za przygotowanie- rzuciłem na odwal.
-Dobra- powiedziała i cmoknęła mnie w polika. To był najsłodszy całus w tym świecie.
-Bierz kubki, siadaj na sofie i włączaj jakiś film. Tylko to dokończę- powiedziałem. Wzięła i poszła.
-Zgadnij co wybrałam?- wyszczerzyła rząd białych zębów w moim kierunku. Pokręciłem głową w zaprzeczeniu.
-No dalej zgaduj, nasze ulubione- wpatrywała się we mnie tymi zielonymi oczami, jakby chciała zrobić dziurę w mojej głowie.
-Ted?- zapytałem.
-Iii..ciągnęła dalej- oczy jej się błyszczały z zachwytu.
-Kac Vegas?- zapytałem.
-Tak! No jasne, że tak!- powiedziała uradowana.
-Idziesz już? Zaczyna się- wołała, pośpieszając mnie.
-No, idę- odpowiedziałem.
Usiadłem obok niej, kładąc sobie na kolanach talerz. Przełożyłem ramię, tak by mogła się oprzeć. Wzięła czekoladę i wtuliła się jak miś.
-Zapomniałabym...muszę zamówić jedzenie, dla nich-
-Mianowicie? Pizza?- spytałem trochę już głodny.
-Nie- uśmiechnęła się -Chińszczyznę, a co?- parsknąłem głośno na jej odpowiedź.
-Chcesz jeść patykami ryż? No weź..- spojrzała na mnie jak na idiotę.
-Ty się weź człowieku- odpowiedziała i oparła głowę na moim ramieniu -To idź zadzwoń- zatkało mnie ze zdziwienia -Rusz się- popędzała mnie.
-No dobraa, już. A tak w ogóle jestem strasznie głody. Na co masz ochotę, tylko konkret- odzywa się głos po drugiej stronie, przedstawiając nazwę lokalu i pytając co zamawiam.
-No więc...cztery razy ryż w pudełku- mężczyzna po drugiej stronie najpierw się nie odzywał,a potem co kilka sekund łapał duży oddech. Prawdopodobnie hamując śmiech, by nie urazić klienta, tym razem mnie.
Wyraz mojej twarzy musiał pokazywać duży facepalm, bo Alex co chwila marszczyła brwi.
-No dobra do tego jeszcze dwie, mega wielkie pizze z serem po brzegach pepperoni i hawajska na cienkim cieście oraz duże frytki. Tak to wszystko- powiedziałem na jednym odechu zażenowany całą tą sytuacją.
- a.
______________________________________________________________________
Od razu przepraszam,że nie dodałam tego w tą sobotę,ale najzwyczajniej w świecie się nie wyrobiłam. Mam nadzieję,że się spodoba i zachęci do dalszego czytania.
Miłego popołudnia kochani <3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz