wtorek, 29 września 2015

Nowy Początek - rozdział 7

 -Tylko zamknij na klucz- rzuciłam.
 -Okej- jak powiedziałam, tak zrobił.
 -Maleńka, jak ty się tu znalazłaś- prawie zapiszczałam ze zdziwienia, widząc drepczącą w moim kierunku świnkę. Podeszłam do niej, wzięłam ją na ręce i ucałowałam w małą główkę.
 -Zaraz wracam, idę tylko ją zanieść- uniosłam do góry świnkę i pokazałam mu. 
-Chcesz coś... a zresztą wiesz co gdzie jest, więc bierz- rzuciłam, znikając z pola jego widzenia.


OCZAMI TAY'A 
Podchodząc do szafki, sięgnąłem po dwa kubki.  Otworzyłem boczną szafkę i wziąłem pianki i długie wykałaczki. Położyłem to na stole w salonie i poszedłem zrobić nam czekoladę.
 Do gotującej się w garnku śmietany i mleka dodałem czekoladę gorzką i mleczną. Czekając, aż zgęstnieje dodałem szczyptę chili do smaku.  Przelałem do przygotowanych naczyń i ozdobiłem wiórkami białej czekolady. -Jasna cholerka, zapomniałbym- smażone pianki są o wiele lepsze niż zwykłe. Z powrotem zaniosłem je do kuchni i musiałem je podpiec na ogniu.
 -Jasny gwint! Co tak nieziemsko pachnie?- zapytała szczęśliwa jak dziecko. -Czyżby pianki i czekolada? Jejku pamiętałeś- zbiegła ze schodów i wleciała we mnie prawie nas wywracając.
 -Hej mała! Uważaj!- ścisnęła mnie mocno.
 -Ej, mówiłam ci coś- szturchnęła mnie w prawy bark z grymasem na twarzy.
 -No dobra słodziaku, buzi za przygotowanie- rzuciłem na odwal.
 -Dobra- powiedziała i cmoknęła mnie w polika. To był najsłodszy całus w tym świecie.
 -Bierz kubki, siadaj na sofie i włączaj jakiś film. Tylko to dokończę- powiedziałem. Wzięła i poszła. 
 -Zgadnij co wybrałam?- wyszczerzyła rząd białych zębów w moim kierunku. Pokręciłem głową w zaprzeczeniu.
 -No dalej zgaduj, nasze ulubione- wpatrywała się we mnie tymi zielonymi oczami, jakby chciała zrobić dziurę w mojej głowie.
 -Ted?- zapytałem.
 -Iii..ciągnęła dalej- oczy jej się błyszczały z zachwytu.
 -Kac Vegas?- zapytałem.
 -Tak! No jasne, że tak!- powiedziała uradowana.
 -Idziesz już? Zaczyna się- wołała, pośpieszając mnie.
 -No, idę- odpowiedziałem.
Usiadłem obok niej, kładąc sobie na kolanach talerz. Przełożyłem ramię, tak by mogła się oprzeć. Wzięła czekoladę i wtuliła się jak miś.
 -Zapomniałabym...muszę zamówić jedzenie, dla nich- 
 -Mianowicie? Pizza?- spytałem trochę już głodny.
 -Nie- uśmiechnęła się -Chińszczyznę, a co?- parsknąłem głośno na jej odpowiedź.
 -Chcesz jeść patykami ryż? No weź..- spojrzała na mnie jak na idiotę.
 -Ty się weź człowieku- odpowiedziała i oparła głowę na moim ramieniu -To idź zadzwoń- zatkało mnie ze zdziwienia -Rusz się- popędzała mnie.
 -No dobraa, już. A tak w ogóle jestem strasznie głody. Na co masz ochotę, tylko konkret- odzywa się głos po drugiej stronie, przedstawiając nazwę lokalu i pytając co zamawiam. 
 -No więc...cztery razy ryż w pudełku- mężczyzna po drugiej stronie najpierw się nie odzywał,a potem co kilka sekund łapał duży oddech. Prawdopodobnie hamując śmiech, by nie urazić klienta, tym razem mnie.
  Wyraz mojej twarzy musiał pokazywać duży facepalm, bo Alex co chwila marszczyła brwi.
 -No dobra do tego jeszcze dwie, mega wielkie pizze z serem po brzegach pepperoni i hawajska na cienkim cieście oraz duże frytki. Tak to wszystko- powiedziałem na jednym odechu zażenowany całą tą sytuacją.

 - a.

______________________________________________________________________
Od razu przepraszam,że nie dodałam tego w tą sobotę,ale najzwyczajniej  w świecie się nie wyrobiłam. Mam nadzieję,że się spodoba i zachęci do dalszego czytania.
Miłego popołudnia kochani <3

czwartek, 24 września 2015

23 września 2015



 Musicie mi wybaczyć,ale dzisiaj mam fazę na francuskie piosenki, także miłego dnia kochani <3 

 ps. Co do następnego rozdziału to pojawi się późnym wieczorem w piątek albo w sobotę rano :))









 - a.

23 września 2015

 Cześć!

Dzisiaj skończyłam wcześniej lekcję i korzystając z tego dodaję nowy post ;))
A co słychać w internecie? Przeczytałam tylko kilka informacji,które mnie zaciekawiły, mianowicie...
* Justin Bieber, jeszcze w tym roku, a dokładniej 13 grudnia wyda nową płytę. Na nowym krążku oprócz Biebera, będą również; Skrillex, Diplo,T.I., Diddy, Rick Ross i Wale, którzy czuwali nad produkcją. 
* Coś dla Potterhead i  nie tylko ;)) również należę do pokolenia, które wychowało się na Harrym Potterze. Więc znalazłam coś co być może przypadnie wam do gustu, J.K.Rowling opowiada o rodzinie Potterów ! link tutaj --->  http://www.kawerna.pl/aktualnosci/ksiazki/item/10434-j-k-rowling-o-rodzinie-potterow.html
* 9 października w kinach, odbędzie się premiera filmu Hotel Transylwania 2, uwielbiam ten film czy jak kolwiek to można nazwać <3  tu macie link na YT --->  https://youtu.be/9yZEthbVpjY
* i ostatnia ciekawostka dnia... W pierwszy dzień jesieni ( czyt. dzisiaj 23 września) w szwajcarskiej Gryzoni w Alpach spadł śnieg. Jeszcze dzisiaj w pięciu szwajcarskich kurortach narciarskich spadnie śnieg.














 - a.

sobota, 19 września 2015

Nowy Początek - rozdział 6

 Przysiadłam sobie na ławce w parku podziwiając jak moja psina wesoło sobie hasa. 
 Siedziałam tam sobie może z pół godziny i właśnie jak miałam się zbierać zobaczyłam z odległości może 30m Tay'a. Zawołałam Lunę (mojego psa) szybko zapięłam ją na smycz i ruszyłam w kierunku domu. Nie chciałam się z nim widzieć mimo,że już mi przeszło. Bałam się,że mnie dogoni, poszłam więc na skróty.


 Otwierając furtkę ktoś mnie złapał za ramię. Zesztywniałam. -Zaczekaj chwilę- poznałam go po głosie. 
 Odwróciłam się nic nie mówiąc, nawet na niego nie patrząc. 
 -Spójrz na mnie- uniósł dwoma palcami mój podbródek do góry. Patrzyłam na jego śliczne, czarne oczy. Widziałam w nich smutek.
 -Czemu nie odpisujesz? Dlaczego dzisiaj nie było Cię w szkole? Hmm..?- zapytał, nadal za niego trzymając.
 -Nie włączyłam dziś telefonu. Nie wiedziałam,że napisałeś-
 -Nie mówię tylko o dzisiaj, ale o wczoraj też. Dobijałem się cały dzień. Dzwoniłem nawet do twojej mamy-
 -Nie mów,że z nią gadałeś- warknęłam w złości.
 -Dlaczego miałbym z nią nie rozmawiać?-
 -Powiedziałeś jej coś? No mów!-
 -Tylko tyle,że nie odbierasz ode mnie i pytałem się czemu cię nie ma w szkole. Nic więcej, a miałem jej coś powiedzieć?-
 -Ty skończony idioto- rykłam na niego -A może zapomniałeś, że się pokłóciliśmy. A w ogóle byłam przez ciebie w szpitalu- uderzyłam go w tors następnie wskazałam palcem na czoło.
 Jego twarz i postawa wyrażała zdziwienie. Uważnie przyglądał się mojemu czołu, dotykając je przy tym. Co chwilę pomrukiwał zerkając mnie.
 -Uderzyłaś się? Kiedy?- powiedział to w taki sposób, że nogi się pode mną ugięły i o mało się nie rozpłakałam. W jego głosie słychać było jeszcze większy smutek, troskę i miłość w jednym. Zachowywał się tak, jakby to jego zabolało o wiele bardziej, niż mnie rzeczywiste zderzenie z tym cholernym drzewem.  Nagle zrobiło mi się go żal, tak bardzo żal. Nie wiem dlaczego. 
 -Zaraz po naszej kłótni szłam do domu. Zapomniałam,że po drugiej stronie jest...- nie pozwolił mi dokończyć.
 -Drzewo- skończył -Ja pierdole. Nic ci się nie stało? Tak bardzo cię przepraszam, ja nie chciałem. Naprawdę żałuję, że tak się stało. Nie pozwolę, by ci się już cokolwiek stało, rozumiesz?-  delikatnie ucałował mnie w czoło. Przytuliłam go najmocniej jak tylko potrafiłam i rozpłakałam się. 
 Podniosłam głowę do góry, żeby na niego zerknąć. Widok jaki zobaczyłam złamał mi serce. Pierwszy raz widziałam, że płacze.  Jasne, że już kiedyś widziałam jak płakał, ale ten płacz nie był taki jak poprzednie, był prawdziwy. Jak był mały i graliśmy w berka, a się przewrócił darł się wniebogłosy tak, że całe osiedle go słyszało. A teraz? Cały ból trzymał w środku i nie pozwalał, by cokolwiek wydostało się na zewnątrz, mimo, że wszystko w nim huczało. Dawał radę, w przeciwieństwie do mnie. 
 -Kocham cię- powiedział to tak cicho, że ledwo usłyszałam -Nie pozwolę by znów coś ci się stało-
 -Wiem,ja ciebie też- gdy to powiedziałam coś mnie ukuło. Kochałam go to było pewne. Zawsze ze mną był i będzie. On jest moim wszystkim: bratem, ojcem,przyjacielem, chłopakiem.  Wszystkim czego potrzebuję. Jest też Justin. O nim mogę powiedzieć to samo kocham go, ich najbardziej na świecie. Bardziej niż wszystko co mam.
 -Wejdziesz?- zapytałam
 -Jasne- wziął mnie za rękę i weszliśmy do środka.

 - a.

Nowy Początek - rozdział 5

 Śpiew ptaków słyszanych z rana, nie ma nic piękniejszego zaraz po obudzeniu. Przyjemne ciepełko otulające mnie,miękkość poduszki i głowa bez żadnych myśli. Poranki są takie świeże, nie zranione...piękne.
 Otwierając oczy ujrzałam piękny widok,którego nie zauważałam na co dzień. Pomarańczowo-złote promienie słoneczne, próbujące przedrzeć się przez zasłony. Unoszące się w górze drobinki kurzu, przepięknie błyszczały, wyglądały jak wróżkowy pył. Mogłabym tak patrzeć i patrzeć.  Przewracając się na drugi bok, ujrzałam stojące na stoliczku nocnym, jeszcze ciepłe śniadanko,a przy nim karteczka i mały wazonik z różowym tulipanem. Z pozycji leżącej przeniosłam się do siedzącej i sięgnęłam po karteczkę,a na niej...
 Kochanie,zrobiłam Twoje ulubione śniadanie.
 A tulipanik na poprawę humoru dla mojej  księżniczki,specjalnie różowy <3
 Masz cały dzień dla siebie, wyśpij się, idź  na  miasto, obejrzyj jakiś film. Korzystaj  póki  możesz. Kocham, mama i tata.
 ps. W kuchni (tam gdzie zwykle) zostawiłam Ci  drobne, nie wydaj wszystkiego od razu :DD
 pps. Zadzwoń jak wstaniesz,buziak ;**
-Kochana mamusia- pomyślałam 
Przysunęłam stolik i zabrałam się za pałaszowanie pyszności. Stos naleśników,na górze roztopione masełko i syrop czekoladowy do tego mleko. Same pyszności, aż żal jeść.
 Wypiłam szybko mleko, zabrałam talerz i poszłam na dół włożyć to wszystko do zmywarki.
Spojrzałam jeszcze tylko na zegar. Było parę minut po ósmej. Idąc do pokoju po schodach, uważnie patrzyłam na ten dywanik. Bezpiecznie przetransportowana do pokoju, zabrałam się za poranne porządki. Rozsunęłam zasłony i otwarłam okno na oścież. Zimne powietrze uderzyło we mnie, powodując gęsią skórkę na całym ciele. Wielki wdech i wydech świeżego powietrza, coś na mój zdechły mózg.  Zaścieliłam łóżko,podlałam kwiatki w moim pokoju i poszłam przyszykować ubrania.  Sięgnęłam po fioletową bieliznę, czarne szorty, biało szarą bokserkę i czarne stopki.
 Z całym zestawem powędrowałam do łazienki. Po załatwieniu swoich potrzeb fizjologicznych, zamaszystym ruchem chwyciłam piankę do mycia twarzy, szczoteczkę i pastę. Myjąc zęby śpiewałam sobie Happy - Pharell'a Williams'a.
 Oplułam wszystko do okoła łącznie ze sobą. Jedną ręką myłam zęby,a drugą nakładałam piankę na twarz, wyglądało to komicznie.  Ubrana pościerałam ślinę z lustra i umywalki. Schowałam piżamę i widziałam,że z mojego kosza na brudy rzeczy wręcz wychodzą to wzięłam wszystko, wyszłam na schody i wyrzuciłam na dół. Wolałam nie ryzykować z koszem na pranie, skoro moje własne nogi mnie oszukują.  Odniosłam kosz na miejsce zeszłam ostrożnie, zebrałam stertę prania i wrzuciłam do pralki dodając proszku, płynu, nastawiając czas.  Spięłam jeszcze włosy i ruszyłam do salonu. Ułożyłam poduszki na kanapie,przesunęłam fotel i zebrałam naczynia zanosząc je do kuchni na blat. Uchyliłam okno,podlałam kwiatki, przesunęłam dywan, piloty odłożyłam na miejsce, zamknęłam szafę, pozamiatałam i wytarłam podłogę. Wyszłam do ogrodu i ścięłam kilka świeżych tulipanów, wróciłam i włożyłam do wazonu stojącego na stoliku w salonie.  Stare kwiaty wyrzuciłam do worka. Przeszłam do jadalni tam tylko zasunęłam krzesła, starłam stół i tak samo postąpiłam z podłogą jak w salonie. Weszłam do kuchni. Tu już nie było tak kolorowo. Pochowałam jedzenie do lodówki, włożyłam wszystkie naczynia do zmywarki i ją włączyłam. Pozamykałam szafki górne i dolne, starłam blaty, tu też otwarłam okno. Podłoga była w miarę czysta, ale i tak ją wytarłam. Ruszyłam dalej... zostało mi jeszcze osiem pomieszczeń (sypialnia rodziców, pokoje rodzeństwa jeszcze ich łazienki, przedpokój i dolna łazienka) plus garaż i ogródek. 


 Zmęczona opadłam na fotel. Spojrzałam na zegar 13:28 Trochę mi to zajęło. Oparłam głowę i przymknęłam oczy na minutkę lub dwie. 


 Obudziło mnie szczekanie mojego psiaka. Hałasowała niemiłosiernie i uderzała łapką o miskę, domagając się czegoś. Zdziwiło mnie to trochę,bo po co miałaby tak robić. Zajęła mi chwila, żeby dojść o co chodzi -Jasna cholera!- rykłam -Muszę nakarmić zwierzęta!!- Jak oparzona wstałam z fotela. To był błąd. Upadłam. Zakręciło mi się w głowie. Podjęłam drugą próbę wstania, zrobiłam to teraz powoli.  Doszłam do misek nalałam wody i nasypałam karmy. Poszłam do przedpokoju i nasypałam trochę jedzenia rybkom. Wróciłam do kuchni,a dokładniej do lodówki po pietruszkę dla mojej świnki morskiej. Udałam się do swojego pokoju i słyszałam radosne piszczenie. Zrobiło mi się jej żal, takie maleństwo długo musiało czekać na jedzonko. Wyjęłam ją z klatki i położyłam na ziemi razem z zielskiem. Kolejny raz spojrzałam, która jest godzina 13:31 .Wyjęłam z komody jeszcze sweter i ostatecznie udałam się na dół zamykając za sobą drzwi.

 Wzięłam klucze, smycz i wyszłam z psem na spacer.


 -a.

__________________________________________
Długo wyczekiwany rozdział ląduje u was.
 Mam nadzieję,że się spodoba. Miłego czytania, udanego wieczoru kochani <3 <3

18 września 2015


NO,WIĘC WITAAAAAAM!


SPORO czasu minęło od ostatniej publikacji.
To nie przez natłok "obowiązków" tylko przez zwykłe lenistwo,tak to brzmi strasznie,ale obiecałam,że wytrwam do końca i tak zrobię ;DD Wróciłam z masą pozytywnej energii,którą przesyłać będę w każdym następnym poście. Mam nadzieję,że czekacie na następny rozdział,bo będzie się dużo działo. Chcę żeby wam się podobało ;))
Więc do zobaczenia już jutro,miłego wieczorku kochani <3 <3







- a.

To jakby cząstka mnie,jakby marzenia,jakby pamiętnik...