niedziela, 6 sierpnia 2017

Nowy Początek - rozdział 14

 Serce dudniło mi w uszach. Jego wielkie ciało napierało na mnie i... zaczęłam panikować.
-Nie,nie,nie,nie... Tay,wstawaj rodzice zaraz wrócą - zaczęłam niczym dżdżownica wydostawać się spod niego. Podreptałam w stronę kuchni,trzeba było ogarnąć talerze. Starałam się zrobić to w miarę szybko, ale on mi wcale nie pomagał. Odwróciłam całe ciało w jego stronę i zerknęłam. Patrzył na mnie wielkimi oczami z pozycji pół leżącej, brew uniosła mu się do góry, lekko rozchylił wargę jakby miał zamiar coś powiedzieć, ale nie powiedział nic. Wstał i zaraz usiadł na sofie, wróciłam więc do kuchni, wrzuciłam potłuczony talerz do worka na śmieci, który następnie zawiązałam.  Podeszłam do niego z prośbą, żeby poszedł go wyrzucić. Chwycił worek prawą ręką i wyszedł z domu trzaskając drzwiami. To chyba było nasze pożegnanie.


 Czekałam na sms'a od niego do samego wieczora, ale nic takiego się nie stało. Wszyscy wrócili do domu, gwar dziecięcych śmiechów oraz rozmowy rodziców słychać było z samego dołu. 
W końcu rozmowy zamieniły się w szepty, które kołysały mnie do snu.



Rano obudziłam się z potwornym bólem głowy. Miałam zamiar poleżeć trochę dłużej w łóżku, ale zwlokłam się z niego i podreptałam leniwym krokiem ku łazience. 
Zażyłam co trzeba i usiadłam z powrotem na nim patrząc się tępo przed siebie. Czułam pulsowanie z tyłu głowy, które przeszkadzało mi w delektowaniu się swoim jestestwem. Czekałam, aż ból ustąpi. Czekałam, czekałam i czekałam...
Usłyszałam delikatne pukanie do drzwi, obróciłam się w lewą stronę, a z zza nich wysunęła głowę mama. Poruszała ustami, dosyć nieskładnie jak na nią. Wspomniała coś o listonoszu i paczce oraz że wychodzi do pracy, uśmiechnęłam się na potwierdzenie, a gdy drzwi się zamknęły opadłam na łóżko.



 - a.

środa, 23 listopada 2016

23 listopada 2016



Jest listopad. Za oknem świeci słońce czy tak powinna wyglądać zima? Nie narzekam, jest idealnie.

 -a.

piątek, 30 września 2016

czwartek, 29 września 2016

29 września 2016

WITAM  WSZYSTKICH  PO  STULETNIEJ PRZERWIE! 
   
 Kilka aktualizacji  :

1. Minął rok od pierwszego posta na tym blogu, czyli rok jego założenia   ☺☺
 2. Posty będą mniej więcej dodawane raz może dwa razy w tygodniu.
  3.  Wracam do Was z nową energią i pomysłami 
4. Właśnie biorę udział w konkursie, w którym można napisać swoją książkę  http://www.nbp.pl/home.aspx?f=/konkursy/2016/praca_pisemna/praca_pisemna.html 
(tutaj macie linka, zapraszam do udziału)
 5. Dlatego poświęcę się temu projektowi całkowicie i po skończeniu opublikuję tutaj moją pracę.
   6. Życzę miłego dnia ♥☺ 


 -a. 

sobota, 2 kwietnia 2016

Nowy Początek - rozdział 14, ciąg dalszy

Jedząc spaghetti zastanawiałam się co dzisiaj będziemy robić, ile jeszcze dni mam zostać w domu oraz jakim cudem Taylor był u mnie w domu?
 -Tay?- spojrzałam w jego stronę -Skąd się tu wziąłeś?
 -Tu w tym miejscu czy ogólnie?- zapytał, uśmiechając się przy tym -No bo wiesz, moi rodzice jak i pewnie twoi bardzo się kochają. W życiu pojawia się taki moment, kiedy chcą mieć dziecko i..
 -Stop!- krzyknęłam, przykrywając mu usta.
 -Nie zachowuj się jak dziecko, dobrze wiesz o co pytam..- odsłoniłam mu usta, żeby mi odpowiedział.
 -Przecież sama kazałaś mi tu przyjść.
 -Nie wygłupiaj się. Razem wyszliśmy ze szpitala i to było wczoraj, cały czas byłam w pokoju i cię nie widziałam. Rano...- przerwałam robiąc wielkie oczy -Ty tutaj spałeś? Ale jak? Przecież bym cię widziała, słyszałabym cię. Nabijasz się ze mnie,tak? No to gratuluję, udało ci się- wstałam od stołu i ukłoniłam się w jego stronę -Dobra, gdzie są kamery? Masz już swój film na YouTube, teraz mów po co to wszystko- schyliłam się i szukałam kamery lub czegoś w tym stylu. Nabierał mnie. Byłam tego pewna. 
 -Mówię poważnie, rozstaliśmy się w parku, powiedziałaś, że idziesz do piekarni, a ja pokuśtykałem do domu sam. Dotarłem i posprzątałem po sobie, a potem poszedłem na górę i położyłem się na podłodze, żeby nie gnieść twojego, perfekcyjnie pościelonego łóżka i najwidoczniej tam zasnąłem, bo boli mnie kark. Gdy wróciłaś nie uraczyłaś mnie obudzić.
 -Biedaczysko- pomasowałam go w bolącym miejscu -Nie pamiętam tego, przynajmniej tej części, o której ty mówiłeś... 
 -To znaczy? Co to znaczy właściwie, bo już sam się pogubiłem w tym co mówisz.
 -Sama chciałabym wiedzieć, pomyślę o tym i potem ci powiem, a teraz...- uśmiechnęłam się z buzią pełną makaronu -Pozmywasz, a ja pójdę odrobić lekcje, które przyniosłeś, prawda?
 -Tak, tak- mruknął, oddalając w stronę kuchni.
 -No to gdzie one są? Co?- cały ciężar ciała przeniosłam na prawą nogę, zakładając rękę na rękę uśmiechając się przy tym sarkastycznie.
Wrócił do jadalni nawet na mnie nie zerkając.
 -Zapomniałeś, prawda?- nabrałam ogrom powietrza w płuca i wypuściłam je -Wiedziałam!- parsknęłam śmiechem i szturchnęłam go w bok.
 -Yhmm...- mruknął potwierdzająco, rozkładając ramiona do przytulenia. 
Idąc w jego stronę przybiłam mu tylko piątkę, wyminęłam go idąc do zlewu. Wzięłam jeden z talerzy i zaczęłam go myć, kiedy on do mnie przybiegł, złapał mnie za ramiona i pociągnął za sobą do salonu. Talerz wyśliznął mi się z  dłoni i walnął o podłogę. Ale to i tak go nie powstrzymało przed rzuceniem mnie na sofę i łaskotaniem bezlitośnie. Wierzgałam nogami, a rękami odpychałam jego dłonie.
 -Już dość! Nie mogę więcej! Proszę!- zapiszczałam.
 A on dalej swoje. Musiałam coś na to zaradzić.
 -Aaaa!- wrzasnął i padł na dywan jak długi.
Zasadziłam mu małego kopa w krocze.
 -Powiedziałam ci coś- składałam się ze śmiechu obok niego -To było delikatnie
Uśmiechnęłam się i wstałam do klęczek, a Taylor szarpnął mnie za stopę, powodując kolejny upadek.
 -Nie poddajesz się łatwo- wycedziłam przez zęby.
 -Ja i poddawanie się? Ten związek nie ma przyszłości kochanie- powiedział prosto w moje usta. 
Leżałam pod nim nie mogąc się ruszyć, bo przytrzymywał moje nadgarstki. Oplotłam nogi wokół jego bioder. Zerknęłam ukradkiem na jego duże, bladoróżowe usta, a potem na złoty łańcuszek z krzyżykiem, który zwisał z jego szyi.
 -Wciąż go nosisz...- szepnęłam.
 -Zawszę będę go nosić. Masz swój?
Zerknął na mój dekolt. Wyswobodziłam lewą rękę i wyjęłam mój złoty łańcuszek spod białej koszulki, który dostałam od niego. Swój dostał ode mnie.
 -Zawszę będę go nosić- nie mogłam się powstrzymać i pocałowałam go. Lewą ręką przysunęłam go bardziej do siebie.



  -a.

poniedziałek, 28 marca 2016

27 marca 2016

                                                                  (jpg nie moje)


Życzę Wam, Kochani moi
* pogody ducha, 
*smacznego jajka,
*mokrego poniedziałku,
*wiosennej radości,
*świeżości,
*spokoju,
*ciepła oraz radości!








           - a.



To jakby cząstka mnie,jakby marzenia,jakby pamiętnik...