-Nie,nie,nie,nie... Tay,wstawaj rodzice zaraz wrócą - zaczęłam niczym dżdżownica wydostawać się spod niego. Podreptałam w stronę kuchni,trzeba było ogarnąć talerze. Starałam się zrobić to w miarę szybko, ale on mi wcale nie pomagał. Odwróciłam całe ciało w jego stronę i zerknęłam. Patrzył na mnie wielkimi oczami z pozycji pół leżącej, brew uniosła mu się do góry, lekko rozchylił wargę jakby miał zamiar coś powiedzieć, ale nie powiedział nic. Wstał i zaraz usiadł na sofie, wróciłam więc do kuchni, wrzuciłam potłuczony talerz do worka na śmieci, który następnie zawiązałam. Podeszłam do niego z prośbą, żeby poszedł go wyrzucić. Chwycił worek prawą ręką i wyszedł z domu trzaskając drzwiami. To chyba było nasze pożegnanie.
Czekałam na sms'a od niego do samego wieczora, ale nic takiego się nie stało. Wszyscy wrócili do domu, gwar dziecięcych śmiechów oraz rozmowy rodziców słychać było z samego dołu.
W końcu rozmowy zamieniły się w szepty, które kołysały mnie do snu.
Rano obudziłam się z potwornym bólem głowy. Miałam zamiar poleżeć trochę dłużej w łóżku, ale zwlokłam się z niego i podreptałam leniwym krokiem ku łazience.
Zażyłam co trzeba i usiadłam z powrotem na nim patrząc się tępo przed siebie. Czułam pulsowanie z tyłu głowy, które przeszkadzało mi w delektowaniu się swoim jestestwem. Czekałam, aż ból ustąpi. Czekałam, czekałam i czekałam...
Usłyszałam delikatne pukanie do drzwi, obróciłam się w lewą stronę, a z zza nich wysunęła głowę mama. Poruszała ustami, dosyć nieskładnie jak na nią. Wspomniała coś o listonoszu i paczce oraz że wychodzi do pracy, uśmiechnęłam się na potwierdzenie, a gdy drzwi się zamknęły opadłam na łóżko.
- a.
Czekałam na sms'a od niego do samego wieczora, ale nic takiego się nie stało. Wszyscy wrócili do domu, gwar dziecięcych śmiechów oraz rozmowy rodziców słychać było z samego dołu.
W końcu rozmowy zamieniły się w szepty, które kołysały mnie do snu.
Rano obudziłam się z potwornym bólem głowy. Miałam zamiar poleżeć trochę dłużej w łóżku, ale zwlokłam się z niego i podreptałam leniwym krokiem ku łazience.
Zażyłam co trzeba i usiadłam z powrotem na nim patrząc się tępo przed siebie. Czułam pulsowanie z tyłu głowy, które przeszkadzało mi w delektowaniu się swoim jestestwem. Czekałam, aż ból ustąpi. Czekałam, czekałam i czekałam...
Usłyszałam delikatne pukanie do drzwi, obróciłam się w lewą stronę, a z zza nich wysunęła głowę mama. Poruszała ustami, dosyć nieskładnie jak na nią. Wspomniała coś o listonoszu i paczce oraz że wychodzi do pracy, uśmiechnęłam się na potwierdzenie, a gdy drzwi się zamknęły opadłam na łóżko.
- a.