niedziela, 14 lutego 2016

Nowy Początek - rozdział 14

Leżałam na łóżku okryta tylko prześcieradłem i gapiłam się w sufit, czekając by do mnie przemówił. 
 Taylor był ze mną cały dzień, szwendając się po kątach, wchodząc i wychodząc do pokoju co jakiś czas pytając czy czegoś mi nie trzeba.  Został mimo, że nie musiał. Był, bo potrzebowałam go, a zarazem nie potrzebowałam.  Wstałam z łóżka, okryłam się dokładniej i zeszłam ostrożnie do kuchni. Zastałam tam gotującego Tay'a. Zapach był nieziemski.  Podeszłam do niego na palcach od tyłu  i objęłam obiema rękami, kładąc głowę na łopatkach. Swoje dłonie wplótł w moje, obrócił o 180 stopni tak, że teraz tuliłam jego tors, kładąc podbródek na moim czole.
 -Już Ci przeszły humorki?- zapytał, mieszając jedną ręką w garnku.
 -Przepraszam- powiedziałam -Byłam świnią.
Parsknął twierdząco na moje słowa.
 -Co gotujesz?- spytałam, wdychając cudowny zapach unoszący się nad nami.
 -Spaghetti- mruknął. Obrócił mnie teraz przodem do pieca nadal trzymając nasze splecione dłonie. 
 -Wiesz, że możesz mi wszystko powiedzieć, tak? Nie musisz się od razu ciąć- powiedział smutno. 
 Skrzywiłam usta w grymasie nie rozumiejąc o czym mówi. Odwróciłam się twarzą do niego i spojrzałam prosto w jego czarne oczy -Wiem i dlatego coś Ci teraz powiem... Goliłam nogi i się zacięłam stąd ta krew. Miałam chwilę słabości i przez moment była taka myśl 'czemu nie?' ale nie zrobiłam tego. Zrozum, nie masz się o co martwić- powiedziałam na jednym oddechu- I dziękuję Ci. Dziękuję, że tu teraz jesteś, że zawsze jesteś- przytuliłam go mocniej i poczułam jak szybciej zabiło mu serce. Nadal byłam smutna, ale wiem, że mam jego. 

___________________________________________

Ciąg dalszy nastąpi..

 - a.

To jakby cząstka mnie,jakby marzenia,jakby pamiętnik...